Bardzo przykro jest oceniać „Papo & Yo”. Przykro, bo mamy
tu do czynienia z genialną metaforą zespoloną – niestety – z kiepską i nudnawą
rozgrywką. Przedstawienie relacji dziecko – brutalny ojciec alkoholik
potrafi wzruszyć swą prostotą. Główny bohater, Quico, przeprowadza przez świat
gry potwora, który z jednej strony jest jak głupie, duże zwierzę, co tylko by
jadło i spało (można ewentualnie zmusić je do odrzucania nam piłki), i któremu
trzeba ustawicznie torować drogę i prowadzić za sobą, a z drugiej, po zjedzeniu
żab, które symbolizują picie, nieszkodliwy olbrzym zmienia się w płonącą ogniem
bestię, która usiłuje rozszarpać swego syna na kawałki. Bardzo podoba mi się
subtelne przesłanie prostej fabuły – z biegiem czasu chłopiec jest coraz
bardziej obdzierany z odzieży, a w końcu jego skóra pokrywa się niby magicznymi
znakami upodobniającymi go z jednej strony do kościotrupa, z drugiej do
szamana, który stara się uleczyć potwora i pozbawić go agresji. Również sceneria
gry – slumsy gorącego kraju – to małe dziełko sztuki: zachowują całą swą
charakterystykę biedy i stłoczenia, a jednocześnie są krainą magiczną i piękną
w swej surowości i prostocie.
Rozgrywka polega na rozwiązywaniu prostych łamigłówek – pokręcamy magicznymi pokrętłami, by stworzyć
schody, ustawiamy klocki na wskazanych miejscach, by przywołać lewitujące domy,
po których skaczemy, wkładamy żaby do odpowiednich rur, by otworzyć przejście…
Zagadki są momentami żenująco proste i nie wynagradzają nam trudu latania od
jednego pokrętła do drugiego. Trudu zwiększanego przez problemy z mechaniką,
jaką są na przykład niewygodne, dość ciężkie do wyczucia skoki postaci, która
na domiar złego nie potrafi schwytać się krawędzi. Do tego potwór potrafi
zablokować się na amen (u mnie nawet w powietrzu!), co wymusza restart gry.
Ogólnie człowiek cieszy się, że gra jest krótka, bo – poza przejmującym
aspektem fabularnym – nie dostarcza ona wytrawnemu graczowi ani wyzwań, ani
poczucia zadowolenia z rozwiązanych problemów.
Mogłam zagrać w „Papo & Yo” dzięki abonamentowi w PS+.
Jeżeli go nie macie, bardzo trudno mi polecić Wam osobny zakup tego tytułu.
Świetny pomysł, lecz gra bardzo słaba.