piątek, 8 marca 2013

Resistance 1 i 2




Notkę przygotował Psycho-Mantis.

Seria „Resistance” poszczycić się może genialnym uniwersum - mamy tu wizję alternatywnej historii, w której drugiej wojny światowej nie było, a Ziemię najechała obca forma życia – Chimery. Rozpoczyna się zmasowana inwazja, której celem jest wyniszczenie ludzkości. Co ciekawe, Chimery własne szeregi zasilają ludźmi zmutowanymi w specjalnych ośrodkach konwersyjnych.

Jako, że historia rozgrywa się w latach pięćdziesiątych, mamy do czynienia z charakterystycznym dla tego okresu budownictwem i stylem. Akcja gry rozgrywa się w Anglii, ostatnim europejskim bastionie, gdzie ludzie jeszcze stawiają opór. Do dyspozycji mamy szereg futurystycznych broni, od fikcyjnych ziemskich, będących mieszanką różnych epok, po całkowicie objechane, należące do Chimer. Arsenał wypada naprawdę interesująco.

Pochwalić należy doskonały design wrogów, nieco bladziej wypada szarobura oprawa graficzna. Trzeba jednak wziąć poprawkę na to, że była to gra startowa na PS3, także nie tylko ma już swoje lata, ale twórcy nie byli jeszcze tak obeznani ze strukturą nowej konsoli. Wrażenie szarości protegują niezbyt urodziwe okolice Londynu i charakterystyczne dla tego regionu budownictwo.

Bardzo ciekawym rozwiązaniem są wstawki z narratorem między misjami, przybliżają nam nieco inwazję Chimer na Ziemię i pozwalają dowiedzieć się więcej o tym, co robimy i dlaczego - bardzo udany pomysł, budujący klimat kroniki filmowej z epoki. 
Zdecydowanie jeden z fajniejszych fps-ów na konsole, wart uwagi.

Plusy:

+ klimat
+ muzyka
+ arsenał
+ design wrogów i uniwersum
+ przerywniki z narratorem miedzy misjami

Minusy:

- szarobury Londyn

Ocena: 8/10



„Resistance 2” tym razem przenosi nas do USA, gdzie ludzie desperacko próbują zapobiec inwazji Chimer. Po szaroburym Londynie z pierwszej części, tym razem mamy kolorowe, pełne przepychu lata pięćdziesiąte, charakterystyczne dla Ameryki- odwiedzimy masę ciekawych miejsc, jak choćby Chicago. Wrażenie robią też nowi przeciwnicy - olbrzymie kroczące roboty, czy zmutowani ludzie wychodzący z kokonów. Wrażenie wywierają zwłaszcza misje w amerykańskim miasteczku na prowincji, gdzie mamy typowe domki, architekturę, samochody...

Jest taki moment w którym samotnie przemierzamy puste ulice, mijamy porzucone auta, w których wnętrzu znajdują się kokony (jeden był nawet w budzie dla psa!). Wchodzimy na puste podwórka, a w około panuje absolutna cisza. Ciarki przechodzą po plecach! I nagle między budynkami można dostrzec przebiegającą postać, o humanoidalnych kształtach, ale ewidentnie nie ludzkich. Niesamowity klimat kina S-F lat 50-tych pełną gębą. Twórcy serwują nam masę takich atrakcji, nie zabraknie także ostrej wymiany ognia i potyczek na zmasowaną skalę.

Poza znanym już arsenałem, do dyspozycji oddano nam kilka świeżych, innowacyjnych pukawek. W grze znajduje się również tryb multiplayer, ale jest on dość chaotyczny przez zbyt dużą liczbę graczy i słaby balans broni (niektóre dają zdecydowanie za dużą przewagę). Jest też tryb competitive w którym grupa graczy wciela się w rolę oddziału specjalnego, którego celem jest wykonanie szeregu zadań, a Chimerami steruje konsola. Genialny tryb, zmuszający do współpracy graczy i różnych klas postaci - od medyka po taktyka. Spędziłem w nim masę godzin. Polecam

Plusy:

+ klimat, budownictwo, styl lat 50’
+ atrakcyjne i różnorodne mapy
+ muzyka
+ arsenał
+ design wrogów i uniwersum
+ nawiązania do filmów S-F z lat 50’ o kosmitach
+ tryb multi competitive

Minusy:

- chaos w klasycznym multiplayerze

Ocena: 9/10

czwartek, 7 marca 2013

Killzone 2 i 3




Notkę przygotował Psycho-Mantis.

„Killzone 2” to jeden z najlepszych shooterów na PS3. Mamy tu fantastyczne uniwersum, świetny design wrogów i lokacji, dużą różnorodność otoczenia, zadań, broni i niezłą porcję czystej rozrywki.

Strzelanie wypada doskonale, postacie są naturalnie ociężałe - to chyba jedyna gra, w której czuć masę ludzi i sprzętu, który dźwigają, a postacie nie latają niczym kolibry. Duży plus! Wyśmienicie wypada też system osłon. Tryb multiplayer to wręcz klasyka gatunku - jest dopracowany pod każdym względem, posiada masę trybów, świetny podział klas postaci, a także design i strukturę map. W zasadzie jedyną wadą są wyrzutnie rakiet, przez które często dochodzi do wymiany ognia na ślepo, przez co tworzy się chaos na mapie.

Polecam!

Plusy:

+ uniwersum
+ design wrogów
+ bronie
+ ciężar broni
+ audio/ muzyka
+ grafika
+ multiplayer
+ klasy postaci
+ system osłon
+ różnorodność rozgrywki
+ przejrzyste menu gry, zwłaszcza w multiplayerze

Minusy:

- wyrzutnie w trybie multiplayer
- blokowane save gry

Ocena: 9+/10


„Killzone 3” to doskonała kontynuacja klasyka gatunku. Rozgrywka jak i fabuła są bardzo wciągające, cieszą nowe bronie i przeciwnicy. Gameplay jest różnorodny - powiela wszystkie zalety poprzedniej części i dodaje możliwość pokierowania kilkoma pojazdami. Na wyróżnienie zasługuje doskonała polska wersja językowa (sztucznie wypada jedynie głos Autarchy Vasariego, reszta jest bez zarzutu).

Gra posiada również możliwość przejścia kampanii na splitscreenie, niestety, z niezrozumiałych względów, nie da się zagrać w co-opie przez internet. Multiplayer ponownie dostarcza masę zabawy i wyznacza standardy w sieciowych strzelankach na PS3. Poprawiono balans broni, zreformowano klasy i dodano masę doskonałych patentów, jak choćby brutalne zabójstwa wręcz. Są świetne, ale  przydałoby się je jeszcze trochę zbalansować - czasem można złapać przeciwnika z niesamowitego dystansu, gdy ten do nas strzela, a czasem nie można go chwycić, będąc tuż obok niego. Szkoda też, że usunięto taktykowi przenośny respawn, zastępując je stałymi, które można zdobywać na mapie. Przydawał on się w momentach, gdy jedna z drużyn została zamknięta na głównym respawanie. Tu ten problem rozwiązano po prostu dynamicznym miejscem odradzania się - gdy zbyt wielu wrogich graczy znajduje się w okolicy, respawn automatycznie przenosi się na drugi koniec mapy. Bardzo dobry pomysł – rozwiązało to problem z „zamykaniem” drużyny na ich własnym respawnie, mimo to przenośny by się jednak przydał. Zbalansowano też wyrzutnię, nie jest już tak potężna i nie można nosić do niej tak wielu pocisków, jak poprzednio, dzięki czemu wymiana rakiet nie jest już tak pospolita.

Singleplayer jak i multi obsługują Move’a. Wbrew pozorom, nie daje on przewagi w multiplayerze, ale jest sporą ciekawostką i pozwala pograć w zupełnie nowy sposób - celowanie jest naprawdę wygodne. Największy problem to menu gry, zwłaszcza w multi - jest chaotyczne, podział okienek niewygodny, a najgorzej wypada zarządzanie drużyną (często mamy w gronie znajomych problemy z połączeniem się w jedną ekipę).


Plusy:

+ uniwersum
+ design wrogów
+ bronie
+ audio/ muzyka
+ grafika
+ multiplayer
+ klasy postaci
+ system osłon
+ różnorodność rozgrywki
+ pojazdy
+ wersja PL
+ obsługa Move
+ splitscreen
+ brutalne zabójstwa

Minusy:

- brak przenośnego respawnu (multi)
- nieprzejrzyste menu gry
- brak coopa przy obecności splita
- balans brutalnych zabójstw

Ocena: 8/10

środa, 6 marca 2013

Medal of Honor Warfighter



Notkę przygotował Psycho-Mantis.

Po pierwszym dobrym MoHu od lat, jakim było Tier 1 na PS3, liczyłem co najmniej na równie udaną kontynuację. Niestety, gra zawodzi - otrzymałem miałką fabułę, zbędne wątki rodzinne i poszatkowaną historię, która ogólnie ciężko skleja się w większą całość.

Tryb single nie jest zły - strzela się fajnie, a misje są atrakcyjne. Graficznie tytuł wypada rewelacyjnie, natomiast nic specjalnie nie zapada w pamięć. Brakuje takich perełek jak choćby desant ze śmigłowców, czy obrona wzgórza w poprzedniej części. Na pewno dużym plusem jest oprawa audio, a także świetny polski dubbing, który, o dziwo, jest o wiele lepszy od oryginalnego! Fajnym elementem jest wyważanie drzwi, gdzie możemy rozwijać nasze umiejętności i stosować coraz to nowsze techniki.

Gra przedstawia losy różnych oddziałów specjalnych z całego świata z którymi współpracują główni bohaterowie gry. Niestety, zbytnio te oddziały się nie różnią, a ich przedstawiciele są wyjątkowo bezpłciowi - nic nie mówią, specjalnie się nie odróżniają, zaś dla fabuły nie mają większego znaczenia. Szczerze mówiąc, ciężko mi wymienić, w którym momencie idziemy z jakimi jednostkami. Jedynie polski Grom wybija się na tym tle. Nie dość, że zawarte są wątki znajomości między głównymi bohaterami, a Gromem, to jeszcze żołnierze wymieniają uwagi i żarty. Ponadto misja, w której uczestniczą, jest jedną z najciekawszych i zapewniających największą interakcję z towarzyszącym oddziałem w grze.

Multiplayer, niestety, jest porażką po całej linii - nudny, jałowy, pozbawiony wszelkich zalet poprzednika. Tier 1 miał unikalną strukturę, dosyć realistycznej rozgrywki, strzelanie dawało poczucie masy, ciężkości postaci, prowadzenia taktyki i doboru uzbrojenia. Tu zastąpiono to zwykłym bieganiem i tłuczeniem do wrogów, przez co nie różni się to niczym od najbardziej przeciętnego Call of Duty, w dodatku nie wiem, jak to się stało ale gra w trybie multi jest po prostu paskudna. Gra w sieci zawsze wygląda słabiej niż single, ale tu oprawa jest zwyczajnie brzydka. Nie wygląda nawet jak wczesne gry na PS3 – nawet szarobury startowy Resistance prezentuje się o wiele lepiej.

Plusy:

+ muzyka/dźwięk
+ grafika
+ doskonała polska wersja językowa
+ strzelanie
+ GROM
+ pojedyncze misje

Minusy:

- pojawiające się problemy techniczne
- paskudny i jałowy multiplayer
- bezpłciowe oddziały specjalne
- połowa gry jest po prostu przeciętna
- poszatkowana fabuła ze zbędnymi wstawkami rodzinnymi

Ocena: 6+/10

wtorek, 5 marca 2013

Terminator Salvation




Notkę przygotował Psycho-Mantis.

„Terminator Salvation” to gra bardzo nierówna - z jednej strony mamy fantastyczne wręcz panoramy miasta: wyludnione, zdewastowane i usłane wrakami aut ulice są wykonane naprawdę po mistrzowsku; z drugiej - mamy za to dosyć komicznie poruszające się terminatory i całkowicie beznadziejnie wykonane etapy strzelania z samochodu.

Nie dość, że „shooter na szynach” jest denerwujący przez dziwaczną detekcję obrażeń, to jeszcze ciężki karabin maszynowy, z którego strzelamy, jest niczym proca - zadaje małe obrażenia, a brzmi niczym pistolet na kulki. Są to zdecydowanie te elementy gry, przy których człowiek się zastanawia, jak można było na licencji tak świetnego uniwersum wypuścić podobną kaszanę!

Sytuację pogarsza jeszcze fakt, że w grze spotkamy w zasadzie dwa czy trzy rodzaje przeciwników. Na szczęście bardzo dobrze wykonano system strzelania. Daje sporo radochy, przeciwnicy są wytrzymali i groźni,  a posłanie do piachu terminatora daje satysfakcję. O dziwo, bardzo dobrze wypada również system osłon, a przemieszczanie się między nimi, jak i strzelanie zza nich jest bardzo wygodne i płynne.

Lekkim problemem jest dostęp do amunicji pod koniec gry - wszelkiej maści karabiny czy pistolety są jedynie spowalniaczem, cyborgi należy niszczyć czymś potężniejszym, jak granatnik, granaty, czy RPG. Problem w tym, że amunicja do nich, zwłaszcza na końcowych etapach, jest jakby wyliczona i jedna skucha może spowodować, że nie będziemy mieć czym zniszczyć blokującego nam drogę robota, co prowadzi do dziwacznej sytuacji, w której on czeka na nas, a my siedzimy za murkiem bez broni. I co tu zrobić prócz restartu?

Ostatnią bolączka są checkpointy. Czasem gra tłucze jeden za drugim, a czasem mamy naprawdę długie odcinki z masą wrogów na otwartej przestrzeni, a w momentach, które wydaja się być idealnymi na checkpointy,  między kolejnymi falami, ich po prostu nie ma.

Gra jest zatem mocno toporna, ale zarazem grywalna i - co najważniejsze - do przejścia, bez rwania włosów z głowy. Wyłącznie dla zatwardziałych fanów postapokalipsy czy Terminatora. Reszta nie ma tu czego szukać.

Plusy:

+ muzyka!
+ panoramy miasta/klimat
+ system osłon
+ strzelanie

Minusy:

- jazda pojazdami
- braki w amunicji
- checkpointy
- komiczne ruchy terminatorów

Ocena: 5=/10

poniedziałek, 4 marca 2013

Bioshock 1 i 2



Notkę przygotował Psycho-Mantis.

„Bioshock,” mimo iż sprowadza się do klasycznego shootera, jest czymś więcej aniżeli bezsensowną młócką. Opowiada nam niesamowitą historię człowieka, który – jak się zdaje - przez przypadek odkrywa podwodne miasto - Rapture. Miasto, które miało być rajem na ziemi, istną „utopią”, w której nie ma zasad, wymogów moralnych, a w którym najwybitniejsi uczeni i artyści mogliby tworzyć swe dzieła bez oglądania się na etykę, prawo czy osąd społeczny. Rapture, z jego wypaczonym pojęciem wolności, zamieniło się w podwodny grobowiec, w którym resztki ocalałych wymordowują się, by tylko zdobyć trochę bezcennej substancji zapewniającej siłę, władzę i ponadnaturalne zdolności.

„Bioshock” to opowieść o ludziach, którzy pozbawieni jakichkolwiek zasad, szybko pokazują swoją mroczną stronę, przekraczając kolejne bariery okrucieństwa i odczłowieczenia. Twórcy nie raz każą nam się zastanowić nad ludzkim pędem do władzy i tym, jak będzie wyglądać świat, gdy zabraknie norm moralnych. Gra trzyma w napięciu do samego końca i gdy wydaje nam się, że wszystko już wiemy o Rapture, że poznaliśmy wszystkie wątki i dramatyczne losy jego mieszkańców, nagle otrzymujemy kopa prosto w twarz. Twist fabularny na końcu gry jest po prostu niesamowity i zmusza nas do kolejnej refleksji o tym, co reprezentowaliśmy sobą w Rapture.

Olbrzymie wrażenie robi sama architektura miasta – niepojęty przepych i kolosalne budownictwo w stylu Art Deco tworzą niesamowity klimat, zaś panoramy dna morskiego zapierają dech.

Do dyspozycji mamy masę dosyć standardowych broni jak rewolwer czy shotgun, jednak można je upgradować w równie egzotyczny i nietypowy sposób jak przystało na tak kuriozalne otoczenie.  Największą ciekawostką są siły nadprzyrodzone - główny bohater może faszerować się różnymi zdobytymi specyfikam,i które dają nadnaturalne zdolności, jak choćby rój szerszeni wychodzący z pod skóry i atakujący wroga. Gra nie jest może klasycznym horrorem, ale nie raz spowoduje szybsze bicie serca.  Prawdziwy klasyk gier video i absolutny must have!

Plusy:

+ oprawa
+ stylowe budownictwo Art Deco
+ muzyka
+ dialogi
+ fabuła
+ dylematy moralne
+ rozbudowany arsenał broni i moce
+ długość gry
+ elementy horroru
+ poboczne historie
+ przeciwnicy

Ocena: 10/10



Bioshock 2 pozwala nam powrócić do podwodnego koszmaru miasta Rapture, by jeszcze raz spojrzeć na piekło, jakie ludzie sami sobie zgotowali. Mimo, iż dwójka powiela wszelkie zalety jedynki, nie może pochwalić się podobnym powiewem świeżości. Fabule też niczego nie brakuje, aczkolwiek nie wywołuje już takiego zaskoczenia - znowu każe nam się zastanowić nad naszymi poczynaniami i tym, jak zachowamy się w obliczu podwodnego szaleństwa - czy staniemy się jego częścią czy zachowamy człowieczeństwo.

Gra miejscami kuleje graficznie - w oczy potrafią kłuć obiekty ze zdecydowanie słabszymi teksturami, ale to drobiazg. Nowy arsenał, moce i przede wszystkim niesamowity klimat podwodnego miasta tworzą  fantastyczną, hipnotyzującą mieszankę. Tym razem do dyspozycji mamy też multiplayer. Niestety, jak się można było spodziewać, dodawanie trybu multi do tak w sumie poważnej gry, podejmującej trudne, moralne dylematy nie mogło dać dobrego rezultatu - multi to zwykła, niczym niewyróżniająca się sieczka pasująca do atmosfery Rapture jak pięść do nosa.

Plusy:

+ oprawa
+ stylowe budownictwo Art Deco
+ muzyka
+ dialogi
+ fabuła
+ dylematy moralne
+ rozbudowany arsenał broni i moce
+ długość gry
+ elementy horroru
+ poboczne historie
+ przeciwnicy

Minusy:

- beznadziejny multiplayer
- miejscami słabsze tekstury

Ocena: 8+/10

sobota, 2 marca 2013

Dead Island



Notkę przygotował Psycho-Mantis.

Apetyty graczy na „Dead Island” zaostrzył niezwykle udany i szeroko komentowany trailer, który mógł sugerować, że tytuł będzie czymś więcej niż bezsensowną wyrzynką zombie – niestety, tak nie jest. Fabuła jest bardzo miałka... ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - w końcu kto nie lubi przywalić zombiakowi pałą z gwoździem?

Arsenał broni białej jest genialny: masa noży, maczet, kijów, toporów, wioseł, rurek i innego dobra, które możemy dodatkowo rozwijać znajdowanymi schematami, montując gwoździe, tarcze, szkło, czy nawet zatruwając ostrza, a także baterie rażące prądem czy podpalające przeciwników. Jest tego multum i ciągle grzebie się w ustawieniach, poprawiając statystyki broni. Do dyspozycji jest broń palna, niestety, wykonana bardzo licho - o ile trudność w dostępie do amunicji można zrozumieć, to jej siłę już nie. Jest niezwykle słaba. Broń palna powinna funkcjonować jako rarytas, każdy nabój powinien być niezwykle cenny i drogi, trzymany na podbramkowe sytuacje, a tymczasem w DI jest ona zwyczajnie nieprzydatna.

Fajnie prezentuje się rozwój postaci – decydujemy o tym, jakie umiejętności chcemy odblokować i jak kształtujemy zdolności naszego bohatera. Możemy wybrać jednego z czterech, każdy ma nieco inną historię pobytu na tropikalnej wyspie, własny szereg zdolności, ale nie ma to szerszego wpływu na rozgrywkę.

To, co zachwyca w tej grze, to swoboda - sami decydujemy, dla kogo pracujemy, w jakiej kolejności, dokąd idziemy i jaką techniką pokonamy wrogów. Możemy przemieszać się autem albo na piechotę. Pierwsza mapa – kurort - jest po prostu obłędna: domki, hotele, plaże, masa walizek, sprzętu - istny raj na ziemi okraszony krwiożerczym pomiotem! Równie fajnie wypada pierwsza połowa drugiej miejscówki – miasto. Niestety, potem zaczyna się już równia pochyła, klimat się ulatnia i zastępuje go bezsensowna młócka z hordami wrogów; przeciwnicy zaczynają się powtarzać, tak samo zadania, a najgorszy jest bezsensowny backtracking - wyjątkowo infantylny i nachalny (często w to samo miejsce idziemy nawet po trzy razy, robiąc dokładnie to samo!) Ostania mapa to już jest bieg - byleby szybciej! -  omijanie całych grup i ucieczka, gdyż człowiek ma już dosyć walenia wiosłem w łeb, gra najnormalniej od połowy nuży.

Cała rozgrywka dla pojedynczego gracza wypada blado, w filmikach są cztery osoby, tymczasem idzie się samemu, brakuje też dopasowywania ilości zombie do ilości graczy - samemu trzeba rozwalić tyle samo przeciwników, co idąc czterema osobami, czego efektem jest to, że pojedynczy gracz dosłownie przekopuje się butami, co wzmaga znużenie monotonią i rutyną.

Esencją jest kooperacja. Niestety, gra cierpi na wieczne problemy z połączeniem: nie chce znaleźć graczy, zrywa połączenie, wyrzuca błędy i ma problem ze zgraniem dwóch osób, a co dopiero czterech. Za to jeśli jakoś uda się wreszcie połączyć z innymi, gra jest po prostu fenomenalna! Ale właśnie, w tym sęk - JEŚLI się uda. Ostatnią dużą wadą jest system levelowania postaci. Możemy rozwijać naszą postać maksymalnie do 50 levelu – niestety, wrogowie zawsze levelują się razem z nami, co sprawia, że zwykła szwenda jest tak samo denerwująca  na początku, jak 40 godzin gry później.

Plusy:

+ swoboda
+ kurort/ miasto
+ bronie i ich rozwój
+ rozwój postaci
+ muzyka/ dźwięk
+ klimat
+ zombie
+ grafika

Minusy:

- słaba broń palna
- problemy techniczne
- wieczne problemy z coopem
- brak dopasowywania rozgrywki do ilości graczy
- dużo słabsza druga połowa gry
- miałka fabuła
- rozwój levelu wrogów
- nachalny backtraking


Ocena: 7/10




piątek, 1 marca 2013

The Godfather II




Notkę przygotował Psycho-Mantis.

„The Godfather II” fabularnie nie osiąga szczytów - mamy tu raczej sztampową gangsterską opowieść: od bycia pionkiem na posyłki po mafijnego bossa. Graficznie jest dosyć przeciętnie - zwłaszcza postacie mogłyby wyglądać ciut naturalniej -  to samo tyczy się pustego i sterylnego miasta. Natomiast to, co wyróżnia tę pozycję, to wciągający gameplay, misje i - przede wszystkim - brutalny świat gangsterskich porachunków.

Egzekucje, które możemy wykonywać na przeciwnikach, są mistrzowskie: brutalne, naturalne, zachwycające animacją (przeciwnicy nie padają jak kłody drewna) - aż dziw, że inni producenci jeszcze tego nie podchwycili. Bardzo fajnie rozwiązano zarządzanie kolejnymi interesami, które możemy nabywać. Rozbudowujemy swoje imperium o hale, magazyny, firmy spedycyjne i tworzymy siatkę handlu narkotykami. Wrogowie, oczywiście, będą próbowali zniszczyć i przejąć nasze wpływy, dlatego też rozwijamy ochronę, zatrudniamy nowych gangsterów, opłacamy kogo trzeba... To taki uproszczony aspekt ekonomiczno-strategiczny, podobny do tego, jaki zaoferowano graczom w doskonałej grze „Scarface”, natomiast lepiej zbalansowany.

Gra jest nieco nie oszlifowana, przytrafiają się sporadyczne błędy, no i robi ogólne wrażenie niedopracowania. Dla miłośników gangsterki na pewno warta zakupu; dla reszty - niekoniecznie.

Plusy:

+ klimat
+ muzyka
+ elementy strategii ekonomicznej
+ egzekucje (!)

Minusy:

- grafika
- niedoróbki
- uproszczona fabuła

Ocena: 6=/10