Gatunek „visual-novel” romansidłami stoi, i to romansidłami
mangowymi, gdzie wybrankami są chłopczątka o dużych oczach, chudych ramionach i
przesadnie zniewieściałych twarzach. Nie inaczej jest w tym przypadku.
Bohaterka gry traci pamięć w wyniku niezamierzonego wtargnięcia
do jej umysłu ducha imieniem Orion. Aby się z nimi rozłączyć, musi przypomnieć
sobie to, co zostało z niej „wypchnięte” zjawieniem się niematerialnego
gościa, a dokładniej, w którym chłopaku się kocha. Oczywiście, jak na mangowe
klimaty przystało, wszystko jest przerysowane, a głębia psychologiczna
sprowadza się do ckliwych, słodkich jak lukier wyznań. Bohaterowie to zlepek
cech: jeden jest przesadnie szorstki (bo tak!), drugi opiekuńczy aż do
znudzenia (pewnie dlatego pod koniec siada mu psychika! ze znudzenia sobą!),
trzeci ma magiczne oczy, które działają na dziewczyny hipnotyzująco (i dlatego
jest taki nieszczęśliwy! Och, ach, potnę się żyletką!), a czwarty jest parodią
nadmiernie logicznego umysłu.
Po przebrnięciu przez tych czterech nudziarzy i ich standardowe,
romantyczne aż do bólu zębów wzdychania, odblokowujemy właściwego kochasia –
ten z kolei zakochał się w naszej bohaterce do tego stopnia, że gotów był za
nią stracić duszę. No, bo powiedzmy sobie szczerze – w takich bzdurnych
historiach nigdy nie chodzi o miłość, jedynie o jakieś przerośnięte zadurzenie,
którym bohaterowie się upajają jak narkotykiem. A ponieważ tak jest, nie
dziwota, że chłopak oszalał totalnie, wykształcając sobie drugą osobowość,
która chętnie morduje kolejne alternatywne wersje bohaterki. Tak, tak, chodzi o
alternatywne światy, alternatywne wybory i alternatywne romanse. Dlaczego
miałoby chodzić o coś ciekawszego?
Nuda i przewidywalność to najgorsze defekty tej pozycji. Do tego
dochodzą rozmaite idiotyzmy scenariusza, który chce zachować romantyczność
nawet tam, gdzie ewidentnie przydałby się psychiatra. Jeden z chłoptasiów np. zamyka bohaterkę w klatce dla psów. Okazuje się, że nie miał może
najgorszych intencji, ALE jasno jest pokazane, że ma zaburzenia psychiczne i że
może stracić nad sobą kontrolę i posunąć się do najgorszego. Co z tego? Twórcom
nie przeszkadza dać mu mimo wszystko szczęśliwego zakończenia, chociaż
przedstawili go jako idealny materiał na przyszłego dręczyciela, a może nawet
mordercę psychopatę. Inny z kolei tak razi swą sztucznością, że naprawdę nie
obchodzi mnie, z jakiego konkretnego powodu bohaterka go znienawidziła w
przeszłości – jasne jest, że nie warto będzie czekać na odzyskanie tego
wspomnienia.
Na domiar złego gra ma jakiegoś glitcha i bez żadnego powodu
nie chce mi odblokować ostatniego trofika. To tym bardziej pogłębia moją
niechęć do tytułu. Nie spodziewałam się po nim wiele, a otrzymałam jeszcze
mniej.