poniedziałek, 5 listopada 2012

Datura



Datura to po naszemu bieluń – roślina stosowana zarówno w medycynie, jak i palona rytualnie przez niektórych wyznawców Hinduizmu czy Buddyzmu; wywołuje halucynacje, a jej przedawkowanie jest śmiertelnie niebezpieczne. Trudno o lepszy tytuł dla produkcji, która stanowi raczej zlepek wizji-skojarzeń wyciętych z życiorysu bohatera chodzącego po lesie własnego umysłu niż klasyczną grę.

Oto dlaczego „Datura” nie zasługuje na przyzwoitą ocenę – tytuł prezentuje się bardziej niż przeciętnie pod względem technicznym: większość rzeczy (lejąca się ciecz, twarze, ...) jest po prostu brzydka i zwyczajnie kiepska. Co gorsza – świat przeskakujących wizji zbiegających się w jesiennym lesie jest zadziwiająco nudny. Kupując grę, liczyłam na pewne estetyczne doznania – miałam nadzieję, że twórcy zaskoczą mnie kreatywnością rozwiązań. Tymczasem dostałam... drzwi pośrodku lasu. Bardzo trudno uznać to za widok szczególnie odkrywczy i zadziwiający – to raczej wyjątkowo oklepany chwyt, z którym na pewno sami twórcy musieli się już gdzieś zetknąć. Do wszystkiego dodajmy fatalne, niewygodne sterowanie oraz nadmierną, wręcz zbyt dotkliwie bolesną prostotę tej niby-przygodówki, którą można ukończyć w mniej niż godzinę. I nawet alternatywne wybory (potrącić świnię samochodem czy nie? Walnąć psa łomem czy nie?) nie pomagają.

Nic nie stracicie, omijając ten tytuł szerokim łukiem.

Ocena: 4=/10