Ostatni raz pochyliłam się nad grą z serii o Latonie. I tym
razem nie zawyżę mu już oceny.
Zacznijmy od tego, że „Professor Layton and the Spectre's Call”
jest tak naprawdę połową właściwej gry, okrojoną o wielogodzinny, rpg-owy
dodatek „London life” (poza Japonią mogli nim się bawić gracze z Ameryki i
Australii). Jeżeli dostajemy połowę oryginalnego produktu, to czy nie
powinniśmy zapłacić połowy ceny? Hm?
Starałam się sobie powtarzać, że mam do czynienia z grą dla dzieci,
ale ani trochę nie pomogło mi to przełknąć infantylnej fabuły. Szkoda, że w
ogóle nie da się jej pominąć (a zwłaszcza nadzwyczaj smętnych dialogów o
niczym!) i po prostu przejść do zagadek. Chociaż... właściwie po co? Tak, jak
pisałam w jednej z poprzednich notek, seria utknęła – nie tylko nie chce robić
użytku z możliwości DS’a, nie tylko trzyma się sztywno łamigłówek tekstowych,
ale też serwuje nam do znudzenia odgrzewane kotlety i niczym nie chce zaskoczyć.
Cóż można więcej dodać? "Level 5" nie zamierza niczego rozwijać - woli powielać to, co w Laytonie było słabe już od początku.