Można by
przypuszczać, że platformówka, w której każe nam się kolekcjonować rozmaite
głowy, dla naszego bohatera – bezgłowej marionetki – będzie polegała na
wykorzystaniu tych głów dla efektywnego przejścia poziomu i pokonywania
przeszkód. Nic z tych rzeczy – głowy służą niemal wyłącznie do odblokowywania
bonusów, bez których spokojnie można się obyć.
W scenerii,
stylizowanej na teatr lalkowy, wszystko się trzęsie, skacze, zapada i wyskakuje
jak diabeł z pudełka, aż gracz zaczyna podejrzewać, czy twórcy nie starają się
go przyprawić o swoiste ADHD. Postaci są irytujące, fabuła i dialogi nieznośne,
a design chwilami ociera się o koszmar. Miało być krzykliwie i kolorowo, ale
jest przede wszystkim szpetnie – nieco w stylu dzisiejszych, paskudnych
kreskówek. Humor jest równie żałosny. Mamy tu na przykład szczura, który
pływając w sokach żołądkowych krzyczy: „Ratunku, rozpuszczam się!”
(rzeczywiście, boki zrywać). Chyba jedyna postać, dla której chciało mi się
kontynuować rozgrywkę, to główny zły całej historii – Miś Bandzior Królewski –
ale przypuszczam, że to jedynie z powodu dobrze dobranego aktora (otrzymujemy
polski dubbing).
Gra jest dość
prosta, siląca się na fajerwerki i dynamiczną akcję, ale niemal wszystko, co we
mnie wzbudziła, to niesmak i rozdrażnienie. Nie polecam.
Ocena: 4=/10