„LocoRoco” to niezwykle sympatyczna gra, w której sterujemy... podłożem, po którym toczy się radosny, tytułowy żelek. Wciskając przyciski L i R przechylamy cały świat w lewo lub w prawo, a żelek toczy się w pożądanym kierunku ściągany siłą grawitacji. Czasami potrzebne jest wykonanie skoku – czynimy go wciskając pożądany kierunek przechyłu, a następnie szybko wciskając przycisk odpowiedzialny za kierunek przeciwstawny do wybranego. Nasz żelek zjada porozrzucane tu i ówdzie truskawki – pojedynczy owoc to dodatkowy LocoRoco, który zwiększa wymiary naszego kulistego bohatera. Jeżeli natrafimy na zbyt ciasne przejście, wciśnięcie kółka podzieli go na kilka pojedynczych LocoRoco (ich liczba zależy od liczby zjedzonych truskawek), które będą mogły się przecisnąć. Po pokonaniu węższego odcinka, możemy znów powrócić do formy dużego, pojedynczego LocoRoco, co czynimy, przytrzymując na dłuższą chwilę kółko. Naszym celem jest doprowadzić jak największą liczbę żelków do końca danej planszy.
Oprawa audiowizualna cieszy oko i ucho – jest kolorowo, sympatycznie i wesoło. Dotarcie do końca każdej planszy jest dość banalne, dlatego gra ma opinię prostej, łatwej i przyjemnej. Jeżeli jednak ktoś spróbuje przejść wszystkie plansze z kompletem żelków, odkryciem wszystkich ukrytych przedmiotów i tak zwanych ludzików Mui-Mui, czeka go już trochę wysiłku i nerwów. Dla reszty będzie to bardzo wciągająca, bezstresowa rozrywka.
Plusy:
- oprawa
- pomysł
- wciąga
Minusy:
- mogłaby być dłuższa
Ocena: 8/10
Uwaga – proszę się nie sugerować powyższymi wrażeniami przy rozważaniu zakupu gry „LocoRoco Midnight Carnaval”, w której to twórcy drastycznie podnieśli poziom trudności!
----
Na koniec małe spostrzeżenie: wszystkie LocoRoco dostępne w grze, a jest ich kilka rodzajów, mówią radosną mieszanką różnych języków, z których dość wyraźnie wyróżnia się język włoski. Ciekawe jednak, że zielony LocoRoco co jakiś czas mówi coś, co można by zapisać jako „yeah-bunny”. To samo w sobie nie byłoby jeszcze warte wzmianki, gdyby nie to, że dokładnie ten sam LocoRoco mówi często słowo, które jest znanym i powszechnym polskim wulgaryzmem. Przypadek?