piątek, 1 czerwca 2012

Rage



Notkę przygotował Psycho-Mantis.

„Rage” zapowiadało się na mocny, ciężki, postapokaliptyczny tytuł. Niestety, to, co miało być filarami produkcji, okazało się niezwykle ubogie. Fabuła praktycznie nie istnieje - to taka prosta jak budowa cepa historyjka, bez niesamowitych zwrotów akcji czy złożonych  postaci, które może i są dość barwne, ale poza ciekawym wyglądem nie oferują żadnych fabularnych zawirowań. Główny wątek jest bardzo prosty, pobocznych misji jest jak na lekarstwo i wszystkie opierają się na zasadzie: idź, wybij wszystko, co się rusza, i przynieś.  Na każdej planszy zataczamy kółko -  jest to do tego stopnia powtarzalne, że już wchodząc, można zauważyć, z których drzwi wyjdziemy na końcu levelu. Ponadto schemat rozgrywki to okropny backtracking - każdą lokację zwiedzimy po dwa razy i to dokładnie. Czasem delikatnie zmieni się trasa (idziemy najczęściej od tyłu) albo cześć pomieszczeń będzie niedostępna, ale nie zmienia to faktu, że wszystkie zadania, poza snajperskimi, gdzie mamy kogoś osłaniać, polegają na pójściu tam, gdzie już byliśmy.

Gameplay to totalna rynna - niezależnie czy na „pustkowiach”, gdzie poruszamy się samochodem, w pomieszczeniach, czy na ulicach miasta, ciągle jesteśmy zamknięci w ciasnej rynnie drogi, z której nie ma żadnych odnóg i bocznych alejek.

Graficznie, gra wygląda ładnie - na początku panoramy zapierają dech, widoczne w oddali miasto czy kanion prezentują się malowniczo. Niestety, nieco gorzej wygląda to z bliska - wiele obiektów razi totalnie rozmytymi bitmapami, czasem aż odnosi się wrażenie, że są pozbawione tekstur. Na duży plus zasługuje projekt mutantów - są ciekawe i świetnie się poruszają,  skacząc po sufitach czy ścianach. Także animacja ich śmierci robi wrażenie. Doskonale wypada też arsenał: poza standardem, jak shootgun czy rakietnica, mamy do dyspozycji kilka fajnych pukawek takich jak karabin szturmowy, który wygląda świetnie i doskonale brzmi. Metaliczy brzękot jest przyjemny dla ucha, a takie smaczki jak charakterystyczny trzask zamka po wystrzeleniu ostatniego naboju wypadają świetnie. Na wyróżnienie zasługuje „wingstick”, coś na kształt samonamierzającego cel bumerangu, który jest po prostu kapitalny - jest to jedna z najfajniejszych broni w grach video w ogóle.

„Rage” to gra wielce nierówna: z jednej strony miałka fabuła, powtarzalne misje, z drugiej świetny klimat i dające sporo frajdy strzelanie. Dla miłośników postapikalipsy „must have”. Dobry wybór dla tych, którym potrzebny shooter na dwa, trzy wieczory. Jeśli zaś ktoś oczekuje skomplikowanej, wielowątkowej fabuły, wyborów moralnych, czy ogólnie gry na wiele godzin, niech ominie „Rage’a” łukiem. Mimo, iż strzelanie naprawdę wciąga, to żywotu tej produkcji nie wydłużą nawet dość fajne wyścigi online czy misje w kooperacji, które można zaliczyć w jeden wieczór.

Plusy:

+ klimat
+ panoramy
+ barwne postaci
+ mini gierki (zwłaszcza karcianka)
+ mutanci
+ liczne nawiązania do innych gier
+ oryginalne bronie
+ strzelanie
+ audio

Minusy:

- nierówna grafika
- fabuła praktycznie nie istnieje
- straszna linniowość i backtracking
- mało zadań i wątków pobocznych.

Ocena: 6/10