"Golden Sun" i "Golden Sun: the lost age" tworzą w rzeczywistości jedną historię podzieloną na dwie części (coś jak "Kill Bill") i obok takich perełek jak "Harvest Moon (More) Friends of Mineral Town" czy "Final Fantasy Tactics Advance" stanowią (stanowiły?) obowiązkowy zakup dla posiadaczy konsoli Gameboy Advance.
Chociaż ten staroszkolny turowy rpg razi mdłymi bohaterami i nudną, wyświechtaną, a do tego przegadaną (nawet jak na typową grę z gatunku!) historią (poszukiwanie magicznych kryształów w celu obrony świata przed zagładą... bueee... ) jest to jedna z najpiękniej wykonanych gier na gba, która zachwyca nie tylko samą grafiką, ale i przewspaniałą dynamiką oraz animacją starć.
Turowe walki to nie wszystko - dzięki magicznym stworzonkom zwanymi dżinami, bohaterowie z czasem uzyskują dostęp do kolejnych paranormalnych zdolności: m.in. zamrażanie wody, przesuwanie skał, gaszenie ognia, itp. - których właściwe wykorzystanie okazuje się nieodzowne w przemierzaniu licznych labiryntów (do których z czasem musimy wracać, jeśli zależy nam na pozyskaniu dodatkowego dżina). Rozgrywka nie ogranicza się zatem do losowych walk z potworami, ale zmusza nas do ciągłej interakcji z otoczeniem i torowania sobie drogi do celu.
Wizualnie to majstersztyk. Rozgrywce również nie można niczego zarzucić.
Gdyby tylko historia była lepsza... Ech!
Plusy:
- wspaniała grafika (chyba najładniejsza gra na gba)
- muzyka
- rozgrywka (staroszkolny turowy system walki + interaktywne zagadki podczas przemierzania licznych labiryntów)
Minusy:
- nudni bohaterowie
- nudna, przegadana historia
Ocena: 8/10