To niezwykle przyjemna, pięknie wykonana, choć krótka gra, prawdziwa perełka dla wielbicieli zagadek opartych na łączeniu przedmiotów - dzięki niej naprawdę mogą poczuć się jak MacGuyver w dżungli.
Grafika jest doskonała, a otoczenie bardzo przyjemne dla oka. Od strony audiowizualnej trudno się do czegokolwiek przyczepić. Przedmioty, które trzeba zebrać, nie odstają nachalnie od reszty otoczenia, co sprawia, że całość czyni całkiem realistyczne wrażenie, lecz jednocześnie zmusza nas do wytężania wzroku i drobiazgowego przeczesywania otoczenia - łatwo coś przegapić. Ilość możliwych kombinacji potrafi czasem przytłoczyć, a strach przed nieopatrznym zmarnowaniem przedmiotu (jedzenia) nieco hamuje śmiałość w eksperymentowaniu (teoretycznie nie można się w tej grze zablokować i nie znaleźć innego wyjścia z sytuacji, ale w internecie pojawiały się głosy, że jest wręcz przeciwnie, zaś instrukcja zaleca częste zapisywanie stanu gry - ja sama znalazłam się raz w sytuacji, gdy bardzo potrzebowałam jajka, a poprzednie już zużyłam... Jajko w końcu się znalazło, ale chwila napięcia była). Można ukończyć grę, w ogóle nie wykorzystując pewnych przedmiotów i rozwiązań.
Całości, niestety, brakuje właściwego zbalansowania - jedne zagadki są zbyt proste, inne zbyt trudne. Nie jestem specjalistą od survivalu, jednak nie wydaje mi się to takie oczywiste, by wrzucać ciernie do ognia, aby zrobić z nich haczyki. Nie mam też pojęcia dlaczego główna bohaterka nie potrafiła zrobić pochodni czy łuczywa z nagromadzonych przedmiotów. Gdy oznajmiła, że jest zbyt ciemno, by wejść przez wyłom w murze, straciłam sporo czasu, usiłując jakoś poskładać dla niej pochodnię. Jestem przekonana, że ta wcale nie skomplikowana konstrukcja jest jak najbardziej do wykonania i naprawdę nie mogę się nadziwić, dlaczego twórcy nie zamieścili tej możliwej kombinacji. Dopiero całkowita rezygnacja i skupienie się na innych zagadkach wyspy pozwoliło w końcu trafić w to ciemne miejsce (czyniąc z niego wyjście, a nie wejście), ale logiki w tym nie ma za grosz. Wychodzi na to, że zbudowanie różnych rodzai baterii to dla odciętej od cywilizacji bohaterki kaszka z mleczkiem, ale pochodnia ją przerasta.
"Powrót na Tajemniczą Wyspę" to raczej prosta (przez podpowiedzi momentami zbyt prosta) i odprężająca gra, w sam raz na leniwy dzień. Nie jest idealna ani tak długa, jak by się chciało, ale potrafi dostarczyć relaksującej rozrywki.
Na koniec ostrzeżenie dla moli książkowych - gra nie wnika bezpośrednio w fabułę słynnej powieści Verne'a, ale to, czego się z niej dowiadujemy, może skutecznie zepsuć wszelkie niespodzianki tym zainteresowanym zapoznaniem się z książką.
Ocena: 8=/10
Grafika jest doskonała, a otoczenie bardzo przyjemne dla oka. Od strony audiowizualnej trudno się do czegokolwiek przyczepić. Przedmioty, które trzeba zebrać, nie odstają nachalnie od reszty otoczenia, co sprawia, że całość czyni całkiem realistyczne wrażenie, lecz jednocześnie zmusza nas do wytężania wzroku i drobiazgowego przeczesywania otoczenia - łatwo coś przegapić. Ilość możliwych kombinacji potrafi czasem przytłoczyć, a strach przed nieopatrznym zmarnowaniem przedmiotu (jedzenia) nieco hamuje śmiałość w eksperymentowaniu (teoretycznie nie można się w tej grze zablokować i nie znaleźć innego wyjścia z sytuacji, ale w internecie pojawiały się głosy, że jest wręcz przeciwnie, zaś instrukcja zaleca częste zapisywanie stanu gry - ja sama znalazłam się raz w sytuacji, gdy bardzo potrzebowałam jajka, a poprzednie już zużyłam... Jajko w końcu się znalazło, ale chwila napięcia była). Można ukończyć grę, w ogóle nie wykorzystując pewnych przedmiotów i rozwiązań.
Całości, niestety, brakuje właściwego zbalansowania - jedne zagadki są zbyt proste, inne zbyt trudne. Nie jestem specjalistą od survivalu, jednak nie wydaje mi się to takie oczywiste, by wrzucać ciernie do ognia, aby zrobić z nich haczyki. Nie mam też pojęcia dlaczego główna bohaterka nie potrafiła zrobić pochodni czy łuczywa z nagromadzonych przedmiotów. Gdy oznajmiła, że jest zbyt ciemno, by wejść przez wyłom w murze, straciłam sporo czasu, usiłując jakoś poskładać dla niej pochodnię. Jestem przekonana, że ta wcale nie skomplikowana konstrukcja jest jak najbardziej do wykonania i naprawdę nie mogę się nadziwić, dlaczego twórcy nie zamieścili tej możliwej kombinacji. Dopiero całkowita rezygnacja i skupienie się na innych zagadkach wyspy pozwoliło w końcu trafić w to ciemne miejsce (czyniąc z niego wyjście, a nie wejście), ale logiki w tym nie ma za grosz. Wychodzi na to, że zbudowanie różnych rodzai baterii to dla odciętej od cywilizacji bohaterki kaszka z mleczkiem, ale pochodnia ją przerasta.
"Powrót na Tajemniczą Wyspę" to raczej prosta (przez podpowiedzi momentami zbyt prosta) i odprężająca gra, w sam raz na leniwy dzień. Nie jest idealna ani tak długa, jak by się chciało, ale potrafi dostarczyć relaksującej rozrywki.
Na koniec ostrzeżenie dla moli książkowych - gra nie wnika bezpośrednio w fabułę słynnej powieści Verne'a, ale to, czego się z niej dowiadujemy, może skutecznie zepsuć wszelkie niespodzianki tym zainteresowanym zapoznaniem się z książką.
Ocena: 8=/10