Notkę przygotował Psycho-Mantis.
Podseria Call of Duty „Black Ops”
poza byciem zwyczajową przepełnioną akcją strzelanką, stara się opowiedzieć
trochę bardziej zawiłą historię. Jest okres zimnej wojny, walki dwóch mocarstw,
wyścigu zbrojeń i wpływów. To okres rozwoju technologii z pogranicza SF i
parapsychologii: powszechnym było łamanie ludzkiego umysłu i „pranie” mózgu. W
takich właśnie klimatach przebiega pierwsza część gry. Uważa się, że jest to
najlepsza część CoD, jaka wyszła. Pewnym jest, że ma genialną kampanię z
wciągającą fabułą, zwrotami akcji i fantastycznym zakończeniem; otrzymujemy
świetny soundtrack, gameplay, multiplayer... i tryb zombie. W zasadzie jedyne
wady to te, które można odnieść do całej serii CoD: totalnie plastikowe bronie, które nie
dają żadnego poczucia masy.
Plusy:
+ fabuła
+ akcja i filmowość rodem z
filmów sensacyjnych
+ klimat zimnej wojny
+ tryb zombie
+ mini gry
+ soundtrack
+ multiplayer
Minusy:
- odgłos broni.
Ocena: 8+
Po fenomenalnej pierwszej części
nadzieje graczy były niezwykle pobudzone. Sporym zaskoczeniem i rozczarowaniem
było przeniesienie akcji z zimnowojennej rzeczywistości do niedalekiej
przyszłości, niemniej niezwykle udane Black Ops kusiło obietnicą równie
udanej kontynuacji. Niestety, na nadziejach się skończyło.
Cała oś fabularna skupia się na
pościgu za niezwykle groźnym terrorystą, Menendezem, na tle nowej zimnej wojny
między Chinami a USA. Akcja została poprowadzona w taki sposób, że skaczemy co
misja między rokiem 1986 a
2025, przez co dotkliwie cierpi spójność fabularna: zadania wydają się
niepowiązane, zaś sama historia na siłę stara nam się wmówić głębię i logikę w
działaniach głównego złego. Fabuła jest miałka i dosłownie po chwili przestaje
interesować. Całe to lekko futurystyczne S-F przypomina filmy klasy „B”, gdzie
źli muszą mieć całą ścianę migających lampek, bo to takie nowoczesne i
technicznie zaawansowane. Tymczasem na polu walki standardem stały się drony, a
my do dyspozycji dostajemy jakiegoś słoniowatego robota na czterech kończynach,
który nie dość, że wygląda jak jakiś nieudany prototyp, to jeszcze zachowuje
się absurdalnie, co chwila kładąc się na ziemi. Co gorsza, twórcy nie mieli
pomysłu, jak rozwiązać jego obracanie się, toteż lewituje on w powietrzu i jego
model po prostu obraca się wokół własnej osi…
Misje fabularne przeplecione są
misjami, gdzie dowodzimy jednostkami widzianymi z góry - jest to swego rodzaju
RTS dla ubogich, gdzie wszystko sprowadza się do wyznaczania jednostkom punktów
obrony. By wygrać, musimy po prostu wcielić się w dowolnie wybranego żołnierza
i tradycyjnie z widoku fps wybić wszystko, co się rusza, samemu, bowiem bez podobnej
interwencji, jednostki nie są w stanie poradzić sobie na mapie.
Słowem - wielki zawód i
rozczarowanie. Grę ratuje tylko ciągle dający masę zabawy tryb zombie. Wygląda
na to, że twórcy wycisnęli z serii wszystkie soki i zaczynają odskrobywać spaleniznę z dna
gara .
Plusy:
+ tryb zombie
+ akcja i filmowe strzelaniny.
Minusy:
- miałka fabuła
- mało wyrazisty soundtrack
- kolejny taki sam multiplayer
- odgłos broni.
- totalnie wyeksploatowany silnik
gry
- sztuczne SF
- liczne klony wrogów
Ocena: 5=