Muszę przyznać, że „Epizod 1”, czyli najpierwsza przygoda Sama i Maxa, psa detektywa i ostrozębnego królika, z serii przygodówek point’n’click „Sam&Max – Sezon Pierwszy” prezentuje się... nadzwyczaj zniechęcająco.
Zacznijmy od tego, że poza dwójką głównych bohaterów, projekty występujących w grze postaci odbieram jako odpychające i pozbawione wszelkiego smaku. Dziecięce gwiazdy z lat 70tych, bo to wokół nich kręci się fabuła pierwszego epizodu, miały w założeniach być śmieszne, ale są jedynie nad wyraz irytujące – i trudno tu osądzić czy gorszy jest ich wygląd, zachowanie czy teksty. Otoczenie jest bardzo kreskówkowe i... niestety, niezbyt ciekawe (no, może poza biurem naszych protagonistów). Całość działa za to płynnie i bez większych zgrzytów.
Humor, który, jak mniemam, miał być największym atutem serii, w tym konkretnym epizodzie jest humorem bardzo niskich lotów, w kilku miejscach ocierającym się o wulgarność i żenadę. Brak tu błyskotliwych dialogów tudzież ciętych ripost.
Największą wadą tej pozycji jest jednak... zbyt mała ilość gry! – elementy przygodowe zdają się być jedynie pretekstem dla mało śmiesznej komedii, która z założenia miała nas bawić długimi dialogami. To raczej coś w rodzaju interaktywnego serialu niż rasowej gry przygodowej: zagadki są zbyt proste, zbyt ich mało, a interakcja z otoczeniem jest praktycznie żadna.
Wielkim plusem jest Wojciech Mann, który podkłada głos Samowi. Przyznaję bez bicia, że to właśnie jego występ w tej produkcji skłonił mnie do sięgnięcia po tytuł ze studia TellTale (którego nie wspominam zbyt dobrze po doznaniach z serią przygodówek o agentach CSI). Jest to w sumie jedyny element, który mnie nie rozczarował.
Anglojęzyczne recenzje pocieszają, że „Epizod 1” jest najsłabszym odcinkiem całej serii, dlatego nie wykluczam, że w niedalekiej przyszłości zapoznam się z resztą sezonu pierwszego. Na razie jednak jestem stanowczo zbyt zawiedziona i zniechęcona.
Ocena: 4/10