Kiedy mówię o przecenianych
grach, w pierwszej kolejności przychodzą mi na myśl „Final Fantasy 7” i seria „Kingdom Hearts”.
Kiedy zaś o grach niedocenianych, wspominam „Ape Escape” oraz „Demento”,
znane u nas jako „Haunting Ground”. Ta bardzo wciągająca historia grozy, którą
trudno brać zupełnie na poważnie, jest zresztą jednym z nielicznych tytułów
(obok „Shadow of Colossus”) na Playstation2, które zaliczyłam po wielokroć dla
samej frajdy grania.
Historia Fiony ściganej po starym
zamku przez bandę oszalałych postaci – w tym ułomnego mentalnie i fizycznie
wielkoluda imieniem Debilitas (!) oraz pokojówkę wstrząsaną dziwnymi drgawkami –
jest, delikatnie rzecz ujmując, mocno naciągana. Dziwnie pociągający nastrój
nienormalności całej rezydencji, ogólne wykonanie i wciągająca rozgrywka
sprawiają jednak, że scenariuszowi wiele można wybaczyć.
Główny koncept gry przypomina
rozgrywkę znaną z serii „Clock Tower” – tzn. miast walczyć z przeciwnikami,
słaba, krucha bohaterka musi przed nimi uciekać, przemykając za ich plecami
bądź chowając się w jakiejś naprędce znalezionej kryjówce (szafa, miejsce pod
łóżkiem, żelazna dziewica - !), wyczekując z napięciem aż przeciwnik znuży się
pościgiem lub też uzna, że „uciekła mu przepióreczka” i zostawi nas w
spokoju... na pewien czas... Prześladowcy lubią jednak wracać i upewniać się, że
pokój jest naprawdę pusty, nieraz dając nam jedynie krótkie złudzenie
bezpieczeństwa. To, że nas ścigają, oznajmia nam wielce niepokojąca muzyka
(inna dla każdego z przeciwników) oraz powarkiwanie towarzyszącego Fionie psa.
Biały owczarek niemiecki, Hewie,
z którym się zaprzyjaźniamy, trenując go za pomocą prostego systemu nagród i
nagan, pomaga nam rozwiązywać zagadki, ostrzega przed przeciwnikami, jeżąc się,
gdy nadchodzą, a także atakuje ich na rozkaz, co pomaga przynajmniej nieco
spowolnić pościg. Tak samo jak Fiona, Hewie może zebrać jednak cięgi od
napastników i zginąć – lepiej więc stawiać na ucieczkę niż na jego możliwości
bojowe. W każdym razie patent jest ciekawy, a sam pies zachowuje się bardzo
naturalnie i budzi sympatię.
Fiona może zginąć, gdy zbierze
zbyt wiele ciosów od oszalałych wrogów (zwłaszcza, gdy wpadnie w stan paniki, w
którym obraz rozmywa się, a dziewczyna traci panowanie nad swym ciałem,
szamocząc się bezładnie i krzycząc), czy też gdy nie rozbroi pułapki
zastawionej na tych, którzy ważą się penetrować ponure korytarze zamczyska.
Trudno uważać „Haunting Ground” za horror z prawdziwego zdarzenia, ale potrzeba
czujności, zapamiętywania kryjówek i położenia pokoi w oczekiwaniu na losowo
rozpoczynającą się pogoń wprowadzają pewien element napięcia i wyczekiwania.
Oprawa wizualna jest zadowalająca a projekty postaci dość ciekawe. Dużym plusem jest dobrze dobrana ścieżka
dźwiękowa - ciekawie oddająca charakter goniących nas przeciwników (Debilitasa
opisuje np. coś w rodzaju rozklekotanej, agresywnej pozytywki) i niezbyt
nachalna w momentach cierpliwego przeszukiwania zamku.
Chociaż „Haunting Ground” jest
momentami (niezamierzenie) bardziej zabawna niż niepokojąca, nie zawaham się
przyznać jej tytułu jednej z lepszych gier na PS2!
Ocena: 8+/10
Plusy:
+ oprawa, a zwłaszcza muzyka
+ wciągająca rozgrywka
+ kilka zakończeń
Minusy:
- naciągana historia