sobota, 29 maja 2010

Around the world in 80 days





To jedna z bardzo wielu wariacji gry, w której chodzi o łączeniu w prostej linii trzech bądź więcej kamieni o tym samym kolorze. Gier takich jest na pęczki, łatwo uzależniają swą prostotą i krótkością - kolejne rundy można traktować jako chwile relaksu, tak niezbędne w pracy. Ta prostota, niepozbawiona jednak wyzwania, potrafi przykuć jednak do ekranu na długie godziny i sprawia, że do gry potrafimy wracać jeszcze całymi miesiącami.


„Around the world...” to z pewnością jedna z najładniej wykonanych gier tego rodzaju. Odznacza ją niezwykle przyjemny dla oka dobór kolorów, kształt kamieni, wykonanie tła, ale także nienachalny, całkiem sympatyczny podkład muzyczny i efekty dźwiękowe, które nie irytują nawet przy dłuższych partiach.


Łącząc po cztery kamienie, ładujemy „dopalacze”, które pomagają nam usunąć przeszkadzające w osiągnięciu cele kamienie (celem jest skompletowanie przedmiotów, których części rozrzucone są na planszy - np. globusa czy zegarka). Bez właściwego wykorzystania tych „dopalaczy” (w postaci młotka czy bomby do eliminowania zbędnych kamieni), nie jest możliwe ukończenie późniejszych planszy gry. Mamy określoną liczbę żyć - jeśli nie uda nam się zebrać fragmentów danego przedmiotu w wyznaczonym czasie, tracimy życie i możemy przegrać całą grę.


Po zwycięstwie możemy rozpocząć podróż na nowo, z nowymi utrudnieniami w postaci szarych kamieni, które zaśmiecają sobą planszę.


Ze wszystkich gier o łączeniu trzech elementów (np. Skarby Atlantydy, Puzzle Quest, różne flashowe odmiany...) ta najbardziej przypadła mi gustu. Jest wykonana ze smakiem, a dłuższe obcowanie z nią nie nuży (w przeciwieństwie do np. Skarbów Atlantydy). Najlepsze jest jednak to, że gra jest całkowicie darmowa i możemy ją legalnie pobrać z sieci.

Wadą jest to, że po każdej skończonej partii, jesteśmy wyrzucani na internetową stronę producenta. Ale to niewielki mankament.


Szczerze polecam!


Ocena: 8/10