wtorek, 14 października 2014

Silent Hill Homecoming


Ktoś obliczył, że 75 % tej gry to bieganie po pustych korytarzach – godziny biegania, podczas których nic (nic!) się nie dzieje. I niestety, wrażenia pokrywają się z tymi wyliczeniami. To jest gra o bieganiu po strasznym mieście. Oczywiście „straszny” należy tu rozumieć w sensie „nudny”.

Historia jest idiotyczna, bohaterzy są tak interesujący, że właściwie mogłoby ich nie być, sterowanie (a zwłaszcza menu wyboru broni) jest fatalne, co czyni i tak trudne walki (chyba najbardziej agresywne pielęgniarki w serii!) frustrującymi, a całość jest zbyt ciemna nawet na najwyższym ustawieniu jasności. Ponadto pełno jest też glitchów i błędów (gra potrafi się zawiesić nawet po godzinie od ostatniego savepointa… Pięknie). Innymi słowy - nie potrafię wymyślić ani jednego powodu, dla którego warto by było dać tytułowi szansę.

Osobne minusy dodaję za niepotrzebną brutalność. Tam, gdzie Japończycy jedynie sugerowali straszne zdarzenia, ale nie pokazywali ich wprost, tam pozbawieni wyobraźni Amerykanie bawią się w powtórki z nędznej "Piły". Żenada.


Ocena: 3=/10