Druga część przygód profesora Laytona jest bardzo podobna do poprzedniczki. Zmiany są małe, w zasadzie kosmetyczne.
Nadal nie wykorzystano potencjału, jaki daje dotykowy ekran - trzeba jednak przyznać, że liczba zagadek, w którym musimy coś poprzestawiać, poukładać, itp. została zwiększona. Wprowadzono też funkcję swoistej "nakładki", na której możemy pisać czy rysować - nie musimy więc już szukać kartki czy długopisu, by dokonać stosownych obliczeń. Szkoda jednak, że większość zagadek bardzo przypomina te, z którymi mogliśmy już się pomęczyć w części pierwszej - nie ma tu nic szczególnie zabawnego czy interesującego.
Fabuła jest jeszcze bardziej zakręcona i absurdalna, a zagadki wciąż przyozdabia ta sama grająca w kółko melodyjka. Przynajmniej głos Luke'a stał się w końcu prawdziwie chłopięcy, a przez to znośny.
Jeżeli podobała Ci się poprzednia przygoda Laytona, możesz śmiało sięgać po Pandora's Box. To jak powrót na stare, dobrze znane śmieci.
Plusy:
- funkcja "nakładki"
Minusy:
- praktycznie nic nowego,
- ciągle niewykorzystany potencjał ekranu dotykowego.
Ocena: 7-/10