Najpewniej w ogóle nie zagrałabym w tę nieciekawie zatytułowaną grę, która – nie da się ukryć - dość smętnie prezentuje się na screenach, gdyby nie trailer, w którym to przez krótką chwilę dane mi było ujrzeć... krasnala Hałabałę po wstąpieniu na Ciemną Stronę Mocy!! Jeżeli tytuły takie jak „Strefa Mroku” czy „Miasteczko Twin Peaks” wywołują przyjemne ciarki na Twoich plecach, powinieneś co rychlej zainteresować się przygodami Łamigłówkowego Agenta.
Gra powiela schemat znany z serii gier o profesorze Laytonie – mamy tu więc fabułę przeoraną łamigłówkami. Nic poza tym. Same zagadki są raczej proste i nie usatysfakcjonują pasjonata, który zjadł zęby na książeczkach MENSY – niektóre z nich są tak banalne, że wypada je uznać jedynie za żart (w pozytywnym znaczeniu słowa) twórców rozładowujący ponur nastrój przedstawionego, pokręconego świata opowieści.
Wadami gry są jej krótkość – mamy jedynie 37 zagadek do rozwiązania, z czego ledwie kilka wymaga głębszego namysłu, a także sterowanie – w dostępnej mi wersji na PS3 używamy krzyżaka bądź gałki pada, by przemieszczać się między elementami układanek lub dostępnymi odpowiedziami, co niestety jest tak niedopracowane, że w rezultacie przyjdzie nam sporo ponawykręcać kciukiem, nim wreszcie trafimy na pożądany element.
Z tych powodów gra - bardzo przeciętna, jeśli idzie o samą mechanikę - powinna otrzymać co najwyżej szóstkę. I to z wyrazistym minusem. Ale za Hałabałę z piekła i nastrój zasypanej śniegiem zapadłej dziury, świetną muzykę i wciągającą narrację chętnie oddam wszystkie istniejące i dopiero mające powstać gry o Laytonie!
Gorąco polecam!!
Ocena: 7/10